Jak część z Was zapewne już wie, 3 lata temu Falkon był moim pierwszym konwentem. Z tego właśnie powodu co roku z chęcią wybieram się do Lublina i za każdym razem festiwal jest inny. Czy wynika to z mojego doświadczenia z konwentami, czy też ze zmian jakie przeszedł sam Falkon? Nie wiem, ale za każdym razem bawię się świetnie.
Mój pierwszy Falkon spędziłem w GamesRoomie, na kolejnym siedziałem na prelkach i rozegrałem u Azarina sesję Cthulhu. W zeszłym roku już sam prowadziłem prelekcje, a nawet skusiłem się żeby wystartować w PMMie. Kiedy myślałem już, że w trakcie tegorocznej edycji nie spotkają mnie żadne niespodzianki, kilka dni przed Falkonem dostałem telefon od organizatora z prośbą o zostanie jurorem w falkonowym KOSplay'u. Cóż... Nie mogłem się nie zgodzić :D Dojazd i nocleg
Co roku do Lublina docieram innym środkiem transportu. W tym roku zdecydowałem się na TLK i polecam go wszystkim ze względu na bliskość MTL i stacji PKP. Jeżeli w przyszłym roku miejscówka się nie zmieni, to będę dojeżdżał właśnie w ten sposób. Noclegowałem w Zmierzchu, który był 10 minut pieszo od konwentu. Nocleg mogę śmiało polecić :)
Organizacja
Akredytacja
Nie dane było mi przekonać się jak wyglądał start akredytacji, ale kolejki podobno były, a przynajmniej tak mówiła obsługa akredytacji. Nie słyszałem o Kolejkonie 2.0, więc chyba tragedii nie było. To dość ciekawe, bo orgowie zdecydowali się na całkowitą rezygnację z przedpłat, ale jak widać nie przekłada się to na szybkość akredytacji, co w sumie jest dość logiczne, bo osoby z przedpłatami i tak zwykle swoje muszą na konwentach odstać. Jedynym minusem tego zabiegu jest za to brak zniżek za wcześniejszą akredytację, a cena za 4 dni może wydawać się niemała. Miejsce Festiwal Fantastyki Falkon. Nazwa zobowiązuje, więc Falkon miał iście festiwalową miejscówkę. Nie ma co ukrywać, że Falkon nie jest już małą, klimatyczną i przytulną imprezą, a stał się wydarzeniem masowym, stojącym na drugim schodku podium (z liczbą 4500 dusz) w rankingu liczby uczestników (króluje w nim tegoroczny Pyrkon z dwunastoma tysiącami uczestników). O ile zeszłoroczny Falkon mógł jeszcze kojarzyć się z imprezą sprzed 2 lat, to tutaj wyszło szydło z worka. Formuła targów może się podobać, aczkolwiek nie jest pozbawiona wad. Falkon jako targi działa. Gigantyczny GamesRoom, duży bufet, scena, arena i hala wystawowa robią wrażenie, ale wzajemne oddziaływania tych elementów mogą czasem zgrzytać i tak było tutaj. Wystawcy stojący przy arenie narzekali na hałas (słusznie), muzyka z części konsolowej i komputerowej interferowała z tym, co działo się na scenie itd. Takie są minusy umieszczania wszystkiego w jednym miejscu. Bez zarzutu działał GamesRoom mający całą halę dla siebie i blok sesji RPG mający do dyspozycji całą szkołę. Co ciekawe, w tym roku zupełnie odwrotnie niż na poprzednim Falkonie, więcej czasu spędziłem na terenie targów, w szkole pojawiając się tylko raz żeby sprawdzić, czy są chętni na sesję AW zgłoszoną w ramach Orient Expressu. Fajnie, że wszystkie bloki udało się upchnąć w jednym budynku, ale... No właśnie, upchnąć. Na terenie zabrakło sal prelekcyjnych, więc posiłkowano się magazynami przystosowanymi do prowadzenia wykładów, ale trzeba było do nich kawałek przejść, co przy braku przerw między prelkami powodowało spóźnienia na punkty programu. Na dodatek w salach, ze względu na pierwotne przeznaczenie były problemy z wentylacją. Mimo wszystko bardzo dobrze, że udało się uniknąć spacerów pomiędzy szkołą, a terenem Targów. Ostatnią rzeczą do której się przyczepię były komunikaty z radiowęzła, które uprzykrzały życie prelegentom na antresoli, gdzie odbywał się blok literacki, ale rozmawiałem z jednym z organizatorów i w sobotę wieczorem już ich nie było (aż tyle). Oprawa
W tym roku zapowiadany był powrót do korzeni, ale również zrobienie imprezy nowoczesnej i profesjonalnej, dopiętej na ostatni guzik. Na pewno widać było tę nowoczesność, chociażby w logu nawiązującym do targów Lublin, ale zabrakło motywu przewodniego. Po zeszłorocznych zachwytach nad Lichem, liczyłem, że w tym roku twórcy wymyślą coś równie ciekawego i niestety się zawiodłem. Na szczęście KOSplay’owy Kos, gdzieś się przewijał, ale to nie było to samo co Licho (swoją drogą szkoda, że czarny kot nie pojawił się jako gość specjalny).
Atmosfera targów nie jest zła, ale tutaj ta nowoczesność i profesjonalizm sprawiała wrażenie takiej zimnej i obojętnej, wręcz sterylnej. Atrakcje
DKMS i oddawanie krwi
Muszę pochwalić Falkon za zniżkę akredytacyjną dla osób honorowo oddających krew. Jest to dobra motywacja żeby chociaż spróbować przekonać się do tej formy dobroczynności. Na Innych Sferach był podstawiony Krwiobus do oddawania krwi. Może w przyszłym roku warto pokusić się o coś takiego? Fajnie, że pojawił się DKMS i były możliwe zapisy do bazy dawców szpiku. Ludzie często nie zdają sobie sprawy jak łatwo mogą uratować komuś życie, a tutaj, gdy widzą na własne oczy, że cała procedura zapisu jest krótka i bezbolesna (pobiera się w końcu tylko wymaz z ust) to mogą pomyśleć “czemu nie?” i dołączyć. Ja zapisałem się do bazy dawców 2 lata temu na Avangardzie i nie żałuję, więc Wam również gorąco polecam - jak również oddawanie krwi. Program W tym roku w programie była zadziwiająco mała liczba bloków programowych. Organizatorzy stawiali na prelekcje świeże i nastawione na interakcję pomiędzy uczestnikami. Jest to podejście dobre, bo znika problem wtórnego programu, ale zastanawiam się, czy nie kryła się za tym mała ilość sal prelekcyjnych. W każdym razie twórcy zapowiadali:
Byłem chyba na 3-4 prelkach, więc nie będę wypowiadał się w temacie całości, ale te, na które trafiłem (prelekcja o czarownicach, o szaleństwie, o powstaniu styczniowym) były naprawdę ciekawe. Cieszy mnie to, bo po lekturze tabeli programowej pierwszą myślą było “i to tyle?”, a okazało się, że wybrane przez organizatorów prelekcje “robiły robotę”. Szkoła erpegowo-larpowa Cały blok sesji, larpów i jeepów został przeniesiony do szkoły. Było to strzałem w dziesiątkę ze względu na ilość miejsca dostępną dla chętnych. W szkole działał też Orient Express z programem sesji i z możliwością sesji na żądanie (do których zresztą zgłosiłem się z AW) Niestety gracze znaleźli się, gdy odbywały się KOSplayowe próby, więc nie byłem w stanie poprowadzić im sesji. Z tego co wiem, OE okazał się sukcesem i sesje były rozgrywane praktycznie cały czas, więc erpegowo Falkon wypadł bardzo dobrze.
Pokaz mody fantasy i KOSplay
Według wielu osób te 2 części Falkonu wypadły najsłabiej. Ja uważam, że to była dobra lekcja dla organizatorów, bo nie zapominajmy, że oba pokazy były zorganizowane pierwszy raz i oba zwróciły uwagę na bardzo ważną rzecz. Takie imprezy jak Falkon, mimo profesjonalnej otoczki, miejsc, w których się odbywają, a w szczególności cen wejściówek, to nadal wydarzenia organizowane przez osoby często nie mające żadnego doświadczenia w tym co robią i zdarzają się im potknięcia. Nie będę też bronił tych potknięć, bo w końcu konwenty, albo raczej festiwale stały się produktem za który się płaci niemałe pieniądze, więc to logiczne, że czegoś się od nich oczekuje. Nie będę również wieszał psów, ale swoje 3 grosze dodam żeby można było uniknąć błędów w przyszłym roku. Pokaz mody W moim odczuciu 3 rzeczy tutaj nie grały: nagłośnienie, kamienne twarze modelek i modelów oraz konferansjerka. Nagłośnienie przyprawiało o ból uszu. Przestrojony utwór z Heroes 3 przypominał zgrzyt paznokci o tablicę i sprawiał, że miałem ochotę przebić sobie bębenki. Żałuję, że przy prezentacjach strojów modelki i modele byli bardzo sztywni. Wyjątkiem, na który dane mi było zerknąć była szamanka, która swoją postawą i wyrazem twarzy sprawiała, że czuło się bijącą od niej tajemniczą magię. Fajnie wyszedł też obrót mijającej się pary. Uwaga na przyszły rok: więcej luzu, zabawy, a mniej prawdziwego modelingu. O konferansjerce czytającej z kartki rozpisywać się nie będę… KOSplay Ja się konkursem zachwycam, bo było to dla mnie świetne doświadczenie, ale wiem, że tu też nie uniknięto błędów: 2 mikrofony na całą scenę, problemy z nimi i również konferansjerzy czytający z kartki. Cieszę się, że mogłem sprawdzić się w nowej roli i mimo obaw, że jako osoba nie mająca z cosplay’em wiele wspólnego, to w jury robiłem za “ja w to grałem i znam postać, to widziałem itp” i czułem, że nie jestem tam całkowicie od czapy. Jury składało się z 3 osób, z których każda miała zupełnie różny pogląd na to jak oceniać i na co zwracać uwagę, przez co wybór nie był taki łatwy. Wiele osób nie wie, że przed pokazem, za kulisami była runda sędziowska, podczas której mieliśmy okazję porozmawiać z każdym uczestników i z bliska pomacać ich stroje. I ta runda naprawdę pomagała w ocenie i sprawiła, że nagrody zostały podzielone tak, a nie inaczej. Po konkursie pytano mnie czemu nie wygrał Pandaren. Moim zdaniem strój miał najlepszy, ale to właśnie w rundzie sędziowskiej wyszło, że przygotowany był z zespołem ludzi na cele filmu, a my chcieliśmy docenić stroje wykonane własnoręcznie. Strój Stalkera był zrobiony w całości przez niego, z ceowników, szyn i Bóg wie czego jeszcze, a poza tym Rip zrobił świetny występ, który sprawił, że to właśnie on był moim typem na zwycięzce. W przyszłym roku chciałbym, aby runda sędziowska odbywała się otwarcie, po występie każdego uczestnika. Wtedy publiczność będzie wiedziała to, co jury. Gala potrwa dłużej, ale każdy cosplayer dostanie więcej czasu antenowego. Jako jury zdecydowaliśmy, że przyznamy dość sporo wyróżnień, więc stąd ta lista: Główne nagrody: I miejsce: Radosław 'Rip' Ignatowicz jako Stalker II miejsce: Zofia Urszula "Zula" Kaleta jako Drzwi, córka Portyka, z rodu Łuku III miejsce: Grupa BloodBrothers czyli Marek "Markah" Dąbrowski jako Ezio Auditore da Firenze oraz Filip "Altair" Dąbrowski jako Altair Ibn la A'had Wyróżnienia: Pierwsze wyróżnienie: Agata Zesk Kowalska jako Fionna (Grupa Adventure Team), Marek 'Shr3ku' Walczyk jako Chen Stormstout, Emilia 'Elva' Jasińska jako Shyvana, Alicja 'Dima' Makoć jako Plague Doctor. Drugie wyróżnienie: Danai Smoczyca Chondrokouki jako Harley Queen (Grupa Gotham Girls), Daria 'Lia' Osiak jako Nidalee, Marta 'Ireth' Szmigiel jako Caitlyn. Trzecie wyróżnienie otrzymali: Marek ‘Kaisei’ Danelczyk jako Tuxedo Mask, Jakub ‘Rorschach’ Walkosz jako Rorschach. Branie udziału w tym wydarzeniu było naprawdę świetnym przeżyciem i dziękuję całej ekipie KOSplay’a za ich pracę i dbanie o jury :D Kosmit bawi (się i innych)
Na Falkon pojechałem z myślą, że oprócz dobrej zabawy, czeka mnie też sporo pracy (która w sumie oznaczała dobrą zabawę ;) ). Do Lublina dotarłem dość późno, więc po akredytacji i zrobieniu zakupów spożywczych, wróciłem do noclegowni, gdzie podjąłem ze znajomym szaloną próbę zagrania w Twilight Imperium (2 graczy po 2 rasy w sojuszu), która skończyła się chyba po 3 godzinach rozdwojeniem jaźni :D
Następnego dnia dzień zaczęliśmy od prelekcji Pilipiuka, potem do GamesRoomu na Twilighta, który zajął cały dzień, a i tak nie udało się go skończyć (możecie myśleć po co grać w takie gry na konwencie. Otóż odpowiedź jest prosta: bo poza nimi nie ma wolnego czasu, wieczorem kolejne prelekcje, a potem nieoczekiwana sesja WH dla koleżanek jednej ze znajomych, które pierwszy raz chciały zagrać w RPG… i kupiły podręcznik do Neuro xD Zaproponowałem im coś łatwiejszego dla początkujących i po wylosowaniu postaci (uważam, że do improwizowanych sesji, postacie losowe świetnie się sprawdzają, bo próba tworzenia między nimi połączeń daje niezły scenariusz) zaczęliśmy trzygodzinną sesję. Los sprzyjał, bo wylosowane postacie to: łowca głów, ochroniarz, przepatrywacz, woźnica, złodziej i porywacz zwłok. Po krótkim kminu kminu wyszedł scenariusz, w którym woźnica czekał na porywaczkę zwłok odkopującą grób na cmentarzu, na co czekał złodziej, bo wiedział, że przy ciele zostały zakopane kosztowności, a o wszystkim wiedziała łowczyni głów ze swoją drużyną (ochroniarz i przepatrywacz) i zastawiła na nich pułapkę. Dodajcie do tego nieumarłych i jest prosta przygoda w WH, którą naprawdę dobrze mi się prowadziło :D Niedziela to próby KOSplay, które opóźniały się niemiłosiernie z winy uczestników, którzy się nie pojawiali, a wieczorem sama gala. W poniedziałek o 12.30 mieliśmy pociąg, bo każdy chciał mieć jeszcze coś z wolnego 11.11. O 10.00 poprowadziłem prelekcję o dzieleniu się władzą na sesji z mistrzem gry i o dziwo miałem dość sporą widownię, jak na taką porę i w moim odczuciu mogę również zaliczyć tę prelkę do udanych. Potem miała być loteria Rebela, ale… Shame on you Pablo!, więc poszliśmy do GamesRoomu na DixIta. Podsumowanie
Osobiście forma targów tegorocznego Falkonu mi się podobała, ale jak już wspominałem zabrakło jej tematu przewodniego, symbolu czy postaci na miarę Licha. Jedno jest pewne - Falkon obrał konkretny kierunek i dąży do jego realizacji, co widać względem edycji zeszłorocznej, z której wyeliminowano największe błędy. Transformacja z małego konwentu w dużą imprezę udaje się gładko i trzymam kciuki za udany rozwój, bo o ile na Pyrkon co roku nie udaje mi się dotrzeć, to Lublin zawsze będzie moim “must be” w jesiennym kalendarzu. Targi czy nie - do zobaczenia za rok!
1 Comment
|
Hej! Jestem Kosmit i witam Cię na moim blogu poświęconym konwentom, planszówkom i grom fabularnym, a w szczególności systemowi Earthdawn.
Wpadnij do PrzyczółkaNapisz do mnie:Polub na FB:Zobacz:Kategorie:
All
Archiwum
May 2018
Kosmitpaczy by Michał Kosmit Kosmala is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License. |