Paczyłem na Domconie

Majówka z RPG. Brzmi ekstra.
Dokładnie to pomyślałem sobie kiedy Nurgling wyszedł z inicjatywą mikrokonwentu zwanego Domconem. Dla mnie była to już druga tego typu impreza, więc wiedziałem na co uważać, czego się spodziewać i mam z czym porównywać.

Jeżeli zastanawia Was skąd ten znak zapytania... Domcon nie ma jeszcze loga, ale Nurgling ogłosił konkurs, w którym możecie wziąć udział tworząc coś i umieszczając na domconowym FB.

Dojazd

Do Tomaszowa pierwotnie zamierzałem dostać się PKSem, ale potem pojawiła się oferta jazdy samochodem. Dzięki Zychowi za podwózkę, a także Basi i Azarinowi za towarzystwo. O dojeździe innymi środkami transportu niestety nie mogę się wypowiedzieć, ale z tego co widziałem Nurgling całkiem nieźle rozpisał to na stronie, więc podejrzewam, że problemów nie było. Nasz Czcigodny Pomiot Boga Chaosu, Pana Choroby i Rozkładu zajmował się także transportowaniem ludzi z dworca na miejsce i chwała mu za to! :)  

Miejsce

Przed rozpoczęciem konwentu było kilka problemów z miejscówką, ale nie dało się ich odczuć, gdy dotarłem na miejsce, więc nie warto o nich wspominać, chyba, że w kontekście pochwały dla gospodarza - brawo Nurgling za uporanie się z przeciwnościami. I brawo dla Khakiego, który mu w tym dzielnie pomagał.

Jak można się domyślić, Domcon odbywał się w domu. Domu, który świetnie nadawał się mikrokonwentową miejscówkę. Przestronna chałupa i ogród sprawiały, że ilość przybyłych nie była problemem, no może poza czekaniem na wolny prysznic, ale pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da ;)

Żarcie

Co tu dużo pisać. Żarcia nie brakowało, grill chodził co wieczór, a hotdogi to idealne jedzenie w przerwie od sesji. Do tego woda i energetyki - żyć nie umierać :)

Atrakcje

RPG przez 24h, czyli mastermindowa przymiarka do ustanowienia rekordu na najdłuższą sesję. 4 graczy, 1MG, 4 litry energetyków, kilka szklanek kawy i dało radę. Sesję prowadził Azarin, zwycięzca Latających Spodków, graliśmy w DnD, co dla mnie i Khakiego było pierwszą sesją w tym systemie. O dziwo system przypadł mi do gustu i teraz biorę udział w kampanii Azarina. Co do samej sesji... 24h grania i tylko 1 kryzys w okolicy 5 rano zażegnany przejściem się po pokoju i poodychaniem świeżym powietrzem. Jest nieźle. Po sesji 2h snu i prowadziłem przez 10h Wolsunga i Neuroshimę. Po takiej ilości grania mogę stwierdzić, że bicie rekordu problemem nie będzie. Nie mogę się wręcz doczekać :)

Sesje odbywały się niemal nonstop, a oprócz nich można było pograć w planszówki i pointegrować się przy piwku i grillu. 

Podsumowanie

Organizacja miejscówki stała na najwyższym poziomie, był troszkę problem z zapełnieniem programu przed rozpoczęciem imprezy, ale to raczej wina ludzi, którzy nie chcieli zgłaszać sesji. Ja sam wolałem się nie zobowiązywać do niczego, bo nastawiałem się na 24h dedeki, ale poprowadziłem 2 sesje i dookoła grania nie brakowało.

Naprawdę fajnie, że zaczyna się organizować takie mikrokonwenty. Wielki podziw dla ludzi zapraszających nieznajomych do swoich domów. Wielki podziw dla Nurglinga, że ogarniał wszystko, a sam wiele nie pograł. Wielkie "brawo brawo" za poświęcenie. Oby więcej takich imprez!

Wielkość w tym wypadku nie miała żadnego znaczenia przy ocenie końcowej, było kameralnie, a 30 osób jak na taki konwencik to liczba wystarczająca. Inne atrakcje tak wysoko, bo jak na taki konwent było ich naprawdę dużo, a wiadomo, że dużym konwentom dorównać się pod tym względem niestety nie da.

Bawiłem się świetnie i odzwierciedla to wystawiona ocena końcowa. Naprawdę brawa za trud włożony w przygotowania.
Nurgling, Blondie i Khaki - odwaliliście kawał dobrej roboty!